„Niepokoi mnie organizowanie tego przez «Dyrektora»”

Dowódca batalionu „Parasol” przeżył wojnę. Zmarł 27 sierpnia 1986 r. w wieku 77 lat. Miał ponad czterdzieści lat, aby zadbać o godną pamięć o poległych, których wysyłał do walki i którzy w tej walce zginęli. Czy wywiązał się z tego obowiązku? Dla wielu samo postawienie takiego pytania może wydać się bluźnierstwem.

1 lutego 1944 r. w Warszawie zabito „kata Warszawy” gen. Franza Kutscherę. Akcją dowodził Bronisław Pietraszewicz „Lot”, który już na samym początku walki został ciężko ranny. Jego zastępcą był Stanisław Huskowski „Ali”. Tego samego dnia przeprowadzono pod dowództwem Jerzego Zborowskiego „Jeremiego” brawurową akcję zabrania ze szpitala Przemienienia Pańskiego zagrożonych aresztowaniem rannych w walce stoczonej kilka godzin wcześniej. Wszyscy trzej wywodzili się z żoliborskiej grupy organizacji „Pet”, którą kierował Stanisław Leopold „Rafał”. W połowie 1943 r. weszli do tworzonego przez cichociemnego Adama Borysa oddziału dywersyjnego podporządkowanego Kierownictwu Dywersji Komendy Głównej AK, który miał być użyty do przeprowadzania akcji wymierzonych w niemiecki aparat represji. Pierwotnie nosił kryptonim „Agat”, pod koniec 1943 r. przemianowano go na „Pegaz” a na przełomie czerwca i lipca 1944 r. przeformowano w batalion „Parasol”. Wszyscy trzej urodzili się w roku 1922, sto lat temu: „Lot” – 16 marca, „Jeremi” – 26 lipca, „Ali” – 7 września. Wszyscy trzej zginęli w roku 1944: „Lot” – 4 lutego w wyniku ran odniesionych w akcji na Kutscherę, „Ali” – 11 lipca w trakcie odskoku po akcji na gen. Koppego, „Jeremi” zaginął 23 września po upadku Czerniakowa. „Lot” i „Ali” pochowani są na Powązkach Wojskowych w kwaterze batalionu „Zośka”. Ciała „Jeremiego” nie odnaleziono. Adam Borys przeżył wojnę. Zmarł w 1986 r. w wieku 77 lat. Miał ponad czterdzieści lat, aby zadbać o godną pamięć o poległych, których wysyłał do walki i którzy w tej walce zginęli. Czy wywiązał się z tego obowiązku?


Okupacyjne zdjęcie członków żoliborskiego „Petu”. Siedzą od prawej: Jerzy Zborowski „Jeremi”, Bronisław Pietraszewicz „Lot”, Stanisław Huskowski „Ali”. Stoją od prawej: Jan Kordulski „Żbik”, Stanisław Leopold „Rafał”, NN, NN, NN, Tadeusz Huskowski „Tadeusz” – Archiwum Wandy i Włodzimierza Pietraszewiczów

Dla wielu samo postawienie takiego pytania może być bluźnierstwem. Dla tych jeszcze bardziej bulwersująca będzie odpowiedź: otóż nie, dowódca „Parasola” sprzeniewierzył się obowiązkowi troski o dobre imię poległych. Na Adamie Borysie ciąży bowiem kompromitujący dla oficera i dowódcy zarzut zepchnięcia odpowiedzialności za własne decyzje skutkujące śmiercią żołnierza na innych podwładnych, którzy wojny nie przeżyli. Chodzi o trzech dowódców z 1 lutego 1944 r. oraz o cztery lata od nich starszego „Rafała”, który niedługo po śmierci „Lota” objął I pluton „Pegaza” a w powstaniu warszawskim dowodził 1. kompanią batalionu „Parasol”. Poległ 25 sierpnia 1944 r. na Starym Mieście.

„Sprawa «Alego»”

Węzłowym punktem problemu jest to, co nazywano i wciąż nazywa się „sprawą «Alego»”. Stanisław Huskowski „Ali” został włączony do zespołu wykonującego akcję na Kutscherę i wyznaczony na zastępcę dowódcy po zranieniu w przypadkowej strzelaninie z niemieckim patrolem Jana Kordulskiego „Żbika” – pierwotnie wyznaczonego do tej funkcji. Rankiem 1 lutego 1944 r. „Ali” nie otrzymał żadnej broni palnej i poszedł do akcji uzbrojony jedynie w teczkę z filipinkami. Po rozpoczęciu walki nie potrafił jej otworzyć i „załamany ruszył w kierunku samochodów przeznaczonych do odskoku. Dla niego był to koniec akcji i początek wielkiej, osobistej tragedii” (P. Stachiewicz, „Parasol”…, s. 329). Z powodu śmierci dowódcy akcji nie miał kto przedstawić raportu z akcji, więc ten nigdy nie powstał. Niespełna pół roku później „Ali” zginął w trakcie odwrotu po nieudanym zamachu na gen. Koppego, w której znowu pełnił funkcję zastępcy dowódcy – „Rafała”. I w której znowu zawiódł. Błędu polegającego na nieodsunięciu „Alego” od działań bojowych po 1 lutego upatrywano w przyjacielskich relacjach wiążących go z „Jeremim” – zastępcą dowódcy „Parasola” oraz „Rafałem”, którzy „nie uświadamiali sobie w pełni ryzyka” (P. Stachiewicz, „Parasol”…, s. 415).

Tak przedstawiono „sprawę Alego” w autoryzowanej przez Adama Borysa wydanej w 1981 r. monografii batalionu „Parasol” autorstwa Piotra Stachiewicza. W przedmowie do książki Borys zapewnił o jej rzetelności wynikającej z wszechstronnej weryfikacji materiału źródłowego (P. Stachiewicz, „Parasol”…, s. 8-9). Okazało się to nieprawdą.

W 1993 r. opublikowano treść odnalezionego w Archiwum Akt Nowych raportu z akcji na Kutscherę, który sporządził zastępca dowódcy akcji – Stanisław Huskowski „Ali” (H. Piskunowicz, Zamach…). Z kolei w 2016 r. opublikowano treść pisma przewodniego podpisanego przez Adama Borysa, które dołączone było do raportu „Alego” (M. Olczak, Akcja…). Oba dokumenty przesłane zostały do sztabu Kedywu KG AK. W czasach stalinowskich odłączone od głównej części przejętego przez MBP archiwum Kedywu – zniknęły z obiegu historycznego i tylko Adam Borys wiedział, że powstały, ale nigdy nikomu o tym nie powiedział. W piśmie przewodnim dowódca skrytykował „Lota” za niedopracowanie szczegółu planu akcji, który, odnotujmy to, „Pług” zaakceptował. Uznał także, że sanitariat oddziału nie był przygotowany na zaistniałą po akcji sytuację a lekarz „Dr Maks” popełnił „kardynalny błąd”, próbując ratować życie rannych za cenę własnej dekonspiracji w szpitalu Przemienienia Pańskiego. A co dla tzw. „sprawy «Alego»” wynika z analizy odnalezionych dokumentów?

Dla „Alego” rzeczywiście zabrakło pistoletu maszynowego, ale uzbrojony był w pistolet parabellum a drugi otrzymał od Zbigniewa Gęsickiego „Juna”. W trakcie walki nie otworzył zamka teczki z granatami, ponieważ był zacięty. Nie oddalił się jednak z miejsca akcji, wziął udział w walce, osłaniając odwrót kolegów do samochodów. Nie załamał się – tego samego dnia wziął udział w dowodzonej przez „Jeremiego” akcji ewakuacji ze szpitala Przemienienia Pańskiego rannych „Lota” i Mariana Sengera „Cichego”. Wspólnie z Józefem Szczepańskim „Ziutkiem” tworzył zbrojną osłonę gotową walczyć w obronie kolegów w zagrożonej dekonspiracją klinice przy ul. Chmielnej. Dla niego akcja na Kutscherę skończyła się dopiero rankiem 2 lutego 1944. W piśmie przewodnim Adam Borys w trzech punktach skrytykował zachowanie „Alego”. Wnioski i konsekwencje, jakie wysnuł z tych ocen, były jednak dla Huskowskiego pozytywne – to, co uznał za błędy, dowódca zrzucił na karb „małego doświadczenia bojowego” i nie wycofał „Alego” z dalszych działań bojowych. Kilka miesięcy później Huskowski został zastępcą dowódcy najbardziej skomplikowanej akcji „Parasola”.


Stanisław Huskowski „Ali” – Archiwum Stowarzyszenia im. Bolesława Srockiego

To Adam Borys uznał wtedy, w lutym 1944 r., że mimo popełnionych błędów „Ali” sprawdził się w walce, że nie było mowy o żadnym „załamaniu”. To konsekwencją jego decyzji był udział „Alego” w akcji na Koppego. A zatem i jego śmierć. Czterdzieści lat później zapytany przez dziennikarkę Małgorzatę Rutkowską wprost o Stanisława Huskowskiego, powiedział jednak:

Zdarzały się i takie przypadki, ale wynikały one przede wszystkim ze źle pojętego koleżeństwa i przyjaźni. Znając predyspozycje psychiczne «Alego» nie wolno było wystawiać go do głównych zadań w akcjach. Poza innymi, którzy zostali brakiem jego działania skrzywdzeni on sam został najbardziej skrzywdzony, i to niepotrzebnie (W. Stopczyński, Raport „Alego”…, s. 74).

A zatem „Ali” jednak nie nadawał się do walki, a tymi, którzy „źle pojmowali koleżeństwo i przyjaźń”, byli „Lot”, „Jeremi” i „Rafał”.

Wywiad ten był być może jedną z ostatnich szans dla Adama Borysa, aby powiedzieć prawdę i zadbać o dobre imię poległych. Z okazji tej nie skorzystał. Zmarł dwa lata później, do ostatnich chwil życia zachowując ostry umysł i dobrą pamięć.

Skoro „Pług” wysłał „Alego” do walki, w której ten zginął, powinien zadbać, aby po wojnie nikt nie szargał pamięci o nim. Jeżeli uważał, że „Ali” nie nadawał się do walki, to nie powinien go do niej w 1944 r. wysyłać, aby po latach odpowiedzialność za swoją decyzję zrzucać na poległych podkomendnych. A pamięć o „Alim” była szargana. Wśród wielu świadomych tego kombatantów była także Danuta Kaczyńska „Lena” skierowana zaraz po zamachu na Kutscherę do I plutonu „Pegaza”, którym tymczasowo dowodził Huskowski. Jej głos jest o tyle ważny, że po wojnie pisała opracowania o środowisku żoliborskiego „Petu” i akcjach zbrojnych kompanii „Agat”-„Pegaz”-batalionu „Parasol”:

We wszystkich powojennych opracowaniach akcji na Kutscherę – pisała „Lena” w wydanej w 1993 r. książce – w sposób mniej lub bardziej zawoalowany mówi się, że «Ali» stchórzył i nie włączył się do walki. Było to bardzo bolesne dla rodziny i przyjaciół «Alego», którzy nigdy nie uwierzyli w tchórzostwo jednego z najbardziej lubianych w oddziale chłopców (D. Kaczyńska, Dziewczęta…, s. 163).

Janusowe oblicza „Dyrektora”

Swojego dowódcę podwładni w czasie wojny i po niej nazywali „Dyrektorem” i tak się do niego zwracali. W 2001 r. staraniem żołnierzy „Parasola” ukazała się broszura „Pamięci dowódcy. Wspomnienia o «Dyrektorze»”. Zawiera wypowiedzi dziewięciorga byłych podwładnych Adama Borysa. „Dyrektor” „potrafił wzbudzać szacunek i zaufanie. (…) Bardzo go szanuję i podziwiam” – zacytowano w broszurze słowa nieżyjącego już wtedy Stanisława Jastrzębskiego „Kopcia”. W postępowaniu dowódcy „przebijała ogromna dbałość o interesy i bezpieczeństwo żołnierzy” – zapewniał Stefan Grudziński „Bogdan”. „Był człowiekiem o dużym autorytecie moralnym” – to Andrzej Tymowski „Nowakowski”. Wojciech Światkowski „Korczak” wspominał pobyt „Dyrektora” w Krakowie niedługo przed akcją na Koppego: „Robił uwagi. Jego obecność była dla nas ważna. Darzyliśmy Go ogromnym zaufaniem”. I w innym miejscu, odnosząc się do udziału Adama Borysa w powstaniu książki „Parasol” Piotra Stachiewicza:

Nie byłoby jej bez ogromnego, czynnego udziału «Dyrektora». Na pewno zapoznał się z każdą częścią tego raportu, korygował i uzupełniał informacjami jedynie Jemu znanymi. Dbał, by treści były prawdziwe, obiektywne, właściwe dla formy publikacji. Uważał, że winien jest taki dokument społeczeństwu, wojsku (Pamięci dowódcy…, s. 39).

Autorytet dowódcy w części środowiska kombatanckiego był duży, żeby nie powiedzieć – niepodważalny. Zaufanie do niego, w trakcie wojny i po niej – bezgraniczne. Że tak było, pokazuje przykład uczestniczki zamachu na Kutscherę, która w 2008 r na wiadomość o pojawieniu się w naukowym obiegu raportu „Alego” zareagowała gwałtownym wyparciem i podkreślaniem wbrew oczywistym faktom, że dzieło Stachiewicza jest jedynym i kompletnym źródłem wiedzy, bo gwarantowanym autorytetem Adama Borysa:

Wszystko, co można wiedzieć o oddziale do zadań specjalnych Komendy Głównej Armii Krajowej tj. o oddziale noszącym kolejne kryptonimy «Agat», «Pegaz», «Parasol» zawarto w publikacji p[od] tytułem «Parasol» Piotra Stachiewicza. Autor długo przygotowywał tę książkę, przeprowadzając badania dokumentów, liczne rozmowy i dyskusje z uczestnikami wydarzeń, a w końcu uzyskał aprobatę tekstu przez dowódcę oddziału Adama Borysa (ps. «Pług», «Dryl», «Dyrektor») (W. Stopczyński, Raport „Alego”…, s. 65).

Dla „Kamy” raport z akcji na Kutscherę nie może nim być, bo Piotr Stachiewicz w swojej książce, opierając się na relacji Adama Borysa napisał, że raport taki nie powstał. Zdania nie zmieniła do końca życia.

Z cytowanej wyżej broszury przytoczę jeszcze jedną opinię mającego dzisiaj 99 lat Zbigniewa Rylskiego „Brzozy”, który dopiero 1 sierpnia 1944 r. został wcielony do dowodzonego przez Janusza Brochwicz-Lewińskiego „Gryfa” II plutonu 1. kompanii „Parasola”:

Pierwszy raz wtedy [wspominał 57 lat po powstaniu warszawskim „Brzoza”] usłyszałem o naszym Dowódcy. Na podstawie opowiadań kolegów wyrobiłem sobie o Nim zdanie jako o stanowczym, konsekwentnym, wymagającym i bardzo zdyscyplinowanym. Szczególnie koledzy z kadry «Parasolowej» określali Jego zdolności dowódcze w samych superlatywach (Pamięci dowódcy…, s. 31).

Taki obraz Adama Borysa kreślony przez część podkomendnych jest w zasadzie wciąż obowiązujący, choć w związku z pojawiającymi się kolejnymi materiałami archiwalnymi wymaga zdecydowanej korekty. Niektóre z tych archiwaliów zostały omówione w artykule „Wokół albumu o dowódcy batalionu «Parasol»” i do niego odsyłam zainteresowanych Czytelników (W. Stopczyński, Wokół albumu…). Tutaj chcę przedstawić jeszcze jeden, wcześniej nieznany a bardzo wymowny dokument.

„Niepokoi mnie organizowanie tego przez «Dyrektora»”

W prywatnym archiwum Wandy Leopold zostały odnalezione dwa listy, jeden z 29 grudnia 1956 r., drugi z 8 stycznia 1957 r. Pierwszy napisały Barbara Dyga-Hellwigowa „Ola” i Helena Dubiczyńska „Wrona” do Janiny Lenczewskiej-Samotyja „Żaby”. „Ola” była żoną zmarłego tuż po wojnie Bronisława Hellwiga „Bruna” – kierowcy w akcjach na Kutscherę i Stamma. „Wrona” to siostra Bronisława Pietraszewicza a „Żaba” – kuzynka „Wrony” i „Lota” (ich matki były siostrami).


Janina Lenczewska-Samotyja „Żaba” – Archiwum Wandy i Włodzimierza Pietraszewiczów

„Ola” i „Wrona” zwracały się do Janiny Lenczewskiej tonem, który może wskazywać na przełamywanie przewidywanego oporu adresatki, aby zaangażowała się w powstały w związku z październikową odwilżą zamysł spisania historii „Parasola”: „Jesteś nam bardzo potrzebna”, „Serdecznie prosimy Ciebie o wzięcie udziału w tej akcji”, „Wierzę, że weźmiesz w tym udział” – zaklinała Barbara Hellwigowa, dodając: „Całością kieruje «Dyrektor»”. „Wrona” dopisała: „Ja ze swej strony też bardzo Cię proszę, abyś nie uchyliła się od tego. Pozostało bardzo mało osób, które mogłyby uzupełnić materiał o «Parasolu»”. Zwróciła się także do kuzynki z prośbą o pomoc w dotarciu do Wandy Leopold i Wandy Nowakowskiej „Zofii”, o których stwierdziła, że „mogłyby b[ardzo] dużo powiedzieć”. I jeszcze jedną rzecz niezwykle istotną napisała siostra „Lota” do ich kuzynki: „Co do Ciebie to byłaby jeszcze jedna prośba, a mianowicie napisać coś o Bronku, ponieważ nikt z żyjących nie znał go tak blisko jak Ty”. Drugi z odnalezionych listów napisała Janina Lenczewska-Samotyja do Wandy Leopold. Dołączyła do niego list „Oli” i „Wrony”. Adresatka była na początku okupacji w grupie działaczy Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej, którzy powołali do życia organizację „Pet”. Kierownictwo „Petu” objął Stanisław Leopold „Rafał”, z którym Wanda w 1940 r. wzięła ślub.


Wanda Leopold – Archiwum Stowarzyszenia im. Bolesława Srockiego

Jeszcze przed wojną oboje byli blisko związani z „panem Bolesławem”, czyli Bolesławem Srockim. W czasie okupacji Srocki ściśle współpracował z Aleksandrem Kamińskim i redakcją „Biuletynu Informacyjnego”, doradzał Tadeuszowi Pełczyńskiemu – szefowi sztabu KG AK, po akcji na Kutscherę został zaproszony do rady Wychowawczej Szarych Szeregów. Brat „Alego” napisał, że „reprezentował w tym kręgu zatroskane rodziny” (W. Stopczyński, W kręgu Bolesława Srockiego…, s. 251). Zaraz po wojnie w porozumieniu z Adamem Borysem i współdziałając z Wandą Leopold gromadził i opracowywał pierwsze teksty poświęcone żołnierzom „Parasola” – w tym o „Rafale” i „Locie”. Dla rodzin poległych Srocki był gwarantem rzetelności opisywanej historii, ale nie dożył październikowego przełomu. Zmarł w Gdańsku 12 marca 1954 r.


Kennkarta Bolesława Srockiego

Te uwagi są konieczne, aby lepiej zrozumieć, co Janina Lenczewska-Samotyja, która według siostry Bronka Pietraszewicza znała go najbliżej, napisała do Wandy Leopold 13 lat po śmierci „Lota” i „Jeremiego” w związku z inicjatywą wydawniczą realizowaną pod auspicjami Adama Borysa:

Niepokoi mnie organizowanie tego przez «Dyrektora», pamiętam ostre słowa o nim Jurka Zborowskiego i wyraz twarzy Bronka, ile razy o nim wspominał. Wielka szkoda, że nie żyje p. Bolesław. Miałam do niego zaufanie, a poza tym stał on jednak trochę z boku, a nie w samym centrum. (…) Ja jestem przekonana, że jest naszym obowiązkiem utrwalić fakty dotyczące «Parasola», ale do tej imprezy nie mam zbytniego zaufania.


Strona listu Janiny Lenczewskiej-Samotyja do Wandy Leopold – Archiwum Wandy Leopold

Zadeklarowała jednocześnie stanowczo, że prośby kuzynki o wspomnienie o „Locie” nie spełni:

O Bronku pisać nie będę. Gołe fakty ustalić można i beze mnie, a wspomnień ogłaszać nie będę z wyżej podanych powodów, a także dla tego, że choć już 13 lat mija od jego śmierci, nadal stosunek mój do niego jest czysto osobisty i b[ardzo] trudno mi o nim mówić i pisać.

Na szczęście zdanie zmieniła. Egzemplarz jej relacji datowanej 23 marca 1957 r. wraz z wieloma innymi wtedy powstałymi znalazł się także w archiwum Wandy Leopold.

Minęło już 65 lat od wymiany tej korespondencji. Rzekomo kompletna historia „Parasola”, której prawdziwość gwarantował autorytet dowódcy, ukazała się lat temu 40. Nieufająca intencjom Adama Borysa Janina Lenczewska zapisała w liście do Wandy Leopold i taką myśl, która na przekór zapewnieniom „Dyrektora” i wbrew przekonaniu tych, którzy mu uwierzyli, wciąż pozostaje wymagającym intelektualnej odwagi wyzwaniem: „Wydaje mi się, że my żywi jesteśmy coś winni naszym zabitym i że dług ten spłacić w części możemy ogłaszając o nich prawdę”.

Bibliografia:

Kaczyńska Danuta, Dziewczęta z „Parasola”, Oficyna Wydawnicza Wiesław R. Kufirski, Warszawa 1993.

Olczak Mariusz, Akcja na Kutscherę – nowe ustalenia, „Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK” 2016, nr 2, s. 77–81.

Pamięci dowódcy. Wspomnienia o „Dyrektorze”, Warszawa 2001.

Piskunowicz Henryk, Zamach na Kutscherę w świetle raportu Stanisława Huskowskiego („Ali”), „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1993, nr 2, s. 190–195.

Stachiewicz Piotr, „Parasol”. Dzieje oddziału do zadań specjalnych Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej, PAX, Warszawa 1981.

Stopczyński Waldemar, Raport „Alego” z akcji na Kutscherę, czyli czego nie powiedział dowódca batalionu „Parasol”, [w:] „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, 2019, nr 2, s. 55-85. [dostęp: 21 lutego 2022], https://wbh.wp.mil.pl/c/pages/atts/2019/12/Waldemar_Stopczynski_Raport_Alego_z_akcji_na_Kutschereczyli_czego_nie_powiedzia_dowodca_batalionu_Parasol.pdf

Stopczyński Waldemar, W kręgu Bolesława Srockiego. Ludzie Petu. Relacje-wspomnienia-polemiki, Muzeum II Wojny Światowej, Gdańsk 2016, s. 251.

Stopczyński Waldemar, Wokół albumu o dowódcy batalionu „Parasol”, [w:] ohistorie.eu, 20 sierpnia 2021 [dostęp: 21 lutego 2022], http://ohistorie.eu/2021/08/20/3014/